Korespondencyjne Mistrzostwa Polski
Regulamin cyklu, Regulamin cyklu na impy,
Wyniki i klasyfikacje znajdują się na stronach operatora KMP - BridgeSpider Sp. z o. o.
Korespondencyjne Mistrzostwa Polski - https://bridgespider.com/kmp
Korespondencyjne Mistrzostwa Polski na impy - https://bridgespider.com/kmpimp
Archiwum, 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, 2015, 2016, 2017, KMP 2018, KMP 2019, KMP 2020, KMP 2021, KMP 2022 KMP 2023
KMP 09/2010 - Analiza rozdań
Rozdanie 14; rozdawał E, obie przed partią.
♠ Q6 ♥ Q5 ♦ Q76 ♣ Q106532 |
||
♠ K952 ♥ 1092 ♦ A93 ♣ K94 |
♠ 108743 ♥ 63 ♦ 10542 ♣ J8 |
|
♠ AJ ♥ AKJ874 ♦ KJ8 ♣ A7 |
Nasz System:
W |
N |
E |
S |
– |
− |
pas |
1♥ |
pas |
1BA1 |
pas |
2BA2 |
pas |
3♣ |
pas |
3♥3 |
pas |
4♥ |
pas |
pas |
pas |
|
|
|
1 półforsujące
2 forsing do końcówki z ręką jednokolorową na kierach
3 co najmniej sześć kierów (na rebid 2BA otwierający mógł mieć tylko pięć kierów w składzie 5♥332)
Wspólny Język:
W |
N |
E |
S |
– |
− |
pas |
1♣ |
pas |
1BA1 |
pas |
2♥2 |
pas |
3♣ |
pas |
3♥3 |
pas |
4♥ |
pas |
pas |
pas |
|
|
|
1 alternatywą jest odpowiedź 1♦, a potem zalicytowanie trefli, karta N jest jednak bardziej bezatutowa aniżeli kolorowa (układ bez singla, same niskie honory, w tym cztery damy)
2 silny trefl na kierach
3 co najmniej sześć kierów
W ten czy inny sposób prawie każda para NS, biorąca udział we wrześniowym turnieju Budimex Korespondencyjnych Mistrzostw Polski 2010, dojdzie w tym rozdaniu do końcówki w kiery. Nieliczne zastąpią ją firmowymi 3BA, co okaże się sukcesem tylko wówczas, gdy ponadto uda im się ustawić ten kontrakt z silniejszej ręki S. [Na 3BA(S) można bowiem wziąć aż jedenaście lew, tyle samo co przy grze w kiery, podczas gdy 3BA(N) zostanie po pierwszym wiście w pika ograniczone do ośmiu wziątek].
Przeciwko standardowym 4♥(S) obrońca W wyjdzie najprawdopodobniej pasywnie w atu. Gdy widzimy wszystkie cztery ręce, droga do jedenastu wziątek (to bowiem będzie celem rozgrywającego w tym rozdaniu) wydaje się banalna, jest ich zresztą kilka. Najprościej będzie wyatutować, a potem wyrobić sobie trefle, dostać się na stół ♦D (♦A ma bowiem obrońca W) i na dobrą ♣D pozbyć się z ręki potencjalnie przegrywającego pika. Wbrew pierwszemu wrażeniu w treflach w zasadzie nie ma palcówki – najwygodniej będzie zagrać na króla u W, gdyby bowiem figurę tę posiadał jego partner – to po zabiciu nim dziadkowej ♣10 (po zagraniu przez e-S-a ♣A i trefla i trafieniu palcówki w tym kolorze) – gdyby nie miał ♠K, wyszedłby w ten kolor, zatem rozgrywający i tak nie uniknąłby w nim impasu (poza jednym wyjątkiem, ale o nim później). A przecież właśnie przed nim pragnie on na swojej drodze do ewentualnych jedenastu wziątek się uchronić (jeśli bowiem ♠K znajduje się u E, jedenaście lew jest pewne). Ponadto, można chyba przyjąć założenie, iż jeśli obrońca W posiada ♣K, to (prawie) na pewno wskoczy nim w drugiej rundzie koloru na zagraną przez rozgrywającego blotkę z ręki (po uprzednim odegraniu ♣A).
Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż po dojściu na ♣K (po wspomnianym wyatutowaniu i zagraniu przez S ♣A i trefla) optymalnym posunięciem obrońcy W będzie zagranie blotką karo, spod asa – z nadzieją, iż rozgrywający nie wstawi z dziadka damy (byłaby to jednak ze strony tego ostatniego poważna i niezrozumiała niekonsekwencja, skoro już bowiem tak, a nie inaczej swoją grę zaplanował…). Inna sprawa, iż będzie to też krok niezwykle ryzykowny – jeśli bowiem gracz S mimo wszystko ♦D ze stołu zadysponuje (a tak postąpić powinien!), to ♦A się przeziębi.
Alternatywną drogą do jedenastu lew jest ustawienie obrońcy W w karowo-pikowym przymusie wpustowym – gdy po wzięciu lewy na ♣K odejdzie on odważnie blotką karo, spod asa, a rozgrywający przestraszy się i nie zdecyduje na wstawienie ze stołu damy. Jak już jednak wspomniałem, byłby to jednak ze strony e-S-a krok zadziwiający, skoro już bowiem uprzednio do końca odatutował i wyrobił sobie trefle, to właśnie po to, aby następnie dostać się do dziadka ♦D i na dobrą ♣D wyrzucić z ręki ♠W.
Jak jednak widać, powodzenie opisanej wyżej linii rozgrywkowej wymaga zasadniczo korzystnego położenia dwóch figur: ♣K oraz ♦A – obie one muszą znajdować się w ręce W. A szansa na to wynosi tylko 25% [w całej tej analizie pomijam drobne przypadki szczególne, na przykład singlowego ♣K w ręce dowolnego z obrońców czy singlowego (bądź drugiego) ♦A u E]. Przecież jeśli ♦A znajduje się u E, to po ♣K jego partner wyjdzie w blotkę karową, a E nie pozwoli przeciwnikowi na dostanie się na stół ♦D. Problem ewentualnego ♣K u E był już natomiast wzmiankowany.
Nie znaczy to jednak wcale, że szansa powodzenia tej rozgrywki [nazwijmy ją R 1: wyatutowanie, a potem ściągnięcie ♣A i wyjście z ręki blotką treflową – jeżeli obrońca W nie wskoczy wówczas ♣K, należy zadysponować ze stołu ♣10 (albo na ♣W gracza W położyć ♣D)] to tylko 25%. W niektórych bowiem przypadkach, nawet jeśli to gracz E posiada ♣K i dojdzie nim do ręki, wyrobione zostaną trefle na stole (a przynajmniej jeden z nich – ♣10). Stanie się tak, gdy W ma w tym kolorze singlowego, drugiego albo trzeciego waleta (bądź trzy blotki), a jego partner – odpowiednio – ♣K x x x, ♣K x x albo ♣K x (♣K W sec). Wówczas – jeśli E posiada ponadto ♠K, to rozgrywający również odniesie sukces. Po utrzymaniu się ♣K prawy obrońca albo bowiem wyjdzie w pika (i S zrobi w tym kolorze impas), albo będzie musiał zagrać w trefla bądź karo (wyjdzie na pewno w karo, aby broniącym nie uciekła wziątka na asa w tym kolorze) i rozgrywający na pewno dostanie się do dziadka i wykorzysta dobrą ♣D/10 (choć impas pikowy także by mu się udał, gdyby bowiem ♠K był u W, to jego partner po dojściu na ♣K bez wątpienia odwróciłby w pika).
Wreszcie zbiór zdarzeń ostatni (nadal pozostajemy w kręgu R 1): znów w drugiej rundzie trefli dochodzi do ręki gracz E (teraz ♣W), nie wyrobiła się natomiast ♣D na stole (E miał zatem ♣K W x albo ♣K W x x). Teraz – gdy E nie posiada ♠K, na pewno wyjdzie w ten kolor i rozgrywający będzie musiał oddać lewę na króla. Jeśli jednak E ma ♠K, to jedynym jego bezpiecznym odejściem będzie ♣K. Rozgrywający przebije go w ręce i spróbuje dostać się na stół ♦D (gdy W ma ♦A), by na dobrego trefla pozbyć się z ręki ♠W (choć impas ♠K też by mu się udał). Daruję Państwu – nie tyle trudne, co żmudne wyliczenia – ale według nich (może nawet, ze względu na przyjęte uproszczenia, należałoby nazwać je jedynie szacunkami) łączna szansa powodzenia R 1 wynosi około 44%.
Tymczasem szansa na udanie się prozaicznego impasu pik to 50%, czyli całkiem sporo więcej niż wyszacowane wyżej 44%, ze wszech miar racjonalne wydaje się zatem, aby jedyne pewne dojście do dziadka – na ♥D, wykorzystać właśnie do przeprowadzenia tego manewru, tj. w pierwszej albo drugiej lewie utrzymać się na stole ♥D i zagrać stamtąd pika na impas (nazwijmy to R 2). Jeśli manewr ten powiedzie się, rozgrywający odda tylko trefla oraz karo, zrobi więc łatwo jedenaście lew. Owszem, łatwo, ale nie w autentycznym rozdaniu, w nim bowiem ta 50-procentowa szansa nie powiedzie się i S wygra tylko swoje. I będzie mu tym bardziej przykro, gdy zorientuje się, iż gdyby postawił w zamian na szansę 44-procentową, wziąłby łatwo nadróbkę.
Ale to jeszcze nie koniec – nie można tu bowiem nie wspomnieć ponadto o trzeciej szansie mieszanej (nazwijmy ją R 3), polegającej na tym, iż S rozpocznie od wyrobienia trefli, tzn. weźmie pierwszą lewę (kierową) w ręce, po czym od razu zagra ♣A i treflem (i – jak poprzednio – na blotkę od W postawi ze stołu waleta, a na jego ♣W – damę). Jeśli po dostaniu się do ręki ♣K obrońca W wyjdzie w blotkę karo, rozgrywający zabije ♦K w ręce, wejdzie na stół ♥D i zagra stamtąd dobrego trefla (damę). Wykorzysta w ten sposób nowo stworzoną sobie szansę teoretyczną – iż ostatni trefl obrońców znajduje się w tej samej ręce, co ich ostatni kier. S nie będzie więc wówczas impasował ♠K, tylko na ♣D/10 wyrzuci z ręki ♠W (z nadzieją, iż lewa ta nie zostanie przez żadnego z przeciwników przebita). Co więcej, postąpi tak również wtedy, gdy w drugiej lewie treflowej do ręki dojdzie obrońca E – i odejdzie pikiem, a dziadkowe trefle zostały szczęśliwie wyrobione (to jest właśnie ten, zapowiedziany uprzednio, wyjątek) Jeśli natomiast trefli wyrobić się nie uda (tj. jeśli ♣K znajduje się na pewno u E), to po dostaniu się na stół ♥D rozgrywający zrobi impas przeciwko ♠K.
Jak w przypadku R 1, także przy obliczaniu szansy R 3 należy rozważyć trzy zbiory rozkładów treflowych: ♣K u W (50%), ♣K u E, ale na stole wyrobiła się ♣D/10 (przyjmijmy, iż szansa na to – to 50% x 50% = 25%) oraz ♣K u E, ale na stole nie wyrobił się trefl (pozostałe 25%). Natomiast szansa, iż powiedzie się wspomniany wyżej manewr treflowo-kierowy to nieco mniej niż 50%, ostatni atut broniących trochę częściej będzie się bowiem znajdował przy dwóch aniżeli przy trzech treflach. Dlatego właśnie łączna szansa powodzenia R 3 to nieco mniej niż 50% (także ze względu na możliwe perypetie przy rozkładzie trefi 4–1, R 3 zakłada bowiem tylko jednokrotne zaatutowanie wstępne), ale na pewno nieco więcej niż wyliczone uprzednio jako szansa powodzenia R 1 44%. Przy omawianym rozkładzie kart rozgrywający według metody R 3 odniesie sukces – broniący W ma bowiem trzy kiery oraz trzy trefle. Do zdobycia jedenastu wziątek doprowadzi zatem R 3 (nieco poniżej 50-procentowa) oraz R 1 (około 44-procentowa), podczas gdy gra z teoretycznego punktu widzenia optymalna – R 2 (dokladnie 50-procentowa) da rozgrywającemu tylko dziesięć lew.
To wszystko rzecz jasna przy wspomnianym już odrzuceniu mało prawdopodobnych przypadków szczególnych (także mocno niezrównoważonych rozkładów trefli) oraz przy – bardzo istotnym! – założeniu optymalnej obrony, tj. iż broniący ani trochę rozgrywającemu nie pomogą.
Minimaks teoretyczny: 5BA(S!), 11 lew; 460 dla NS.
Maksymalne liczby lew możliwe do wzięcia przy grze w poszczególne miana:
♣ – 11 (S!);
♦ – 9 (S!);
♥ – 11 (S!);
♠ – 8 (S!);
BA – 11 (S!).