Pro Memoriam - Andrzej Wilkosz
PRO MEMORIAM – ANDRZEJ WILKOSZ
Pierwszy raz usłyszałem o Wilkoszu w 1966 roku czytając Brydża 10/63 w artykule „Niebezpieczna nadróbka”. Był tam opis skromnego kontraktu popartyjnego 1 BA z kontrą, który rozgrywał Wilkosz przeciwko Niemcom na Mistrzostwach Europy w Baden Baden.
♠ 10987
♥ W62
♦ W754
♣ W3
♠ KD42 N ♠ 65
♥ K7 W E ♥ A9854
♦ 109863 S ♦ D2
♣ K8 ♣ D1092
♠ AW3
♥ D103
♦ AK
♣ A7654
Piost Kuklewicz Auhagen Wilkosz
W N E S
1 ♣
1 ♦ pas 1 ♥ 1 BA(!)
ktr pas pas Pas
Piost zaatakował królem i 7-ką kier. Wilkosz dołożył 10-kę i damę. Auhagen przepuścił tę lewę. W drugiej lewie Wilkosz zagrał trefla, a Piost wskoczył królem i kontynuował treflem.
Oddajmy głos Andrzejowi:
„Z chwilą gdy Auhagen nie zabił asem drugiej lewy kierowej, doszedłem do wniosku, że nie mając bocznego dojścia liczył na K73 u partnera. Wydawało mu się to prawdopodobne, zwłaszcza po zrzuceniu przeze mnie ♥ 10-ki w pierwszej lewie. Wejście królem trefl można było wytłumaczyć tylko tym, że Piost miał dubletona w tym kolorze. Chcąc wybadać całość rozkładu zagrałem asa i króla karo. Od Auhagena spadła dama. Teraz już układ kolorów w rękach przeciwników przestał być dla mnie tajemnicą. Piost miał 4-2-5-2, a więc jego partner 2-5-2-4. Przy tym cały mariasz pikowy musiał być u Piosta, bo z czym by kontrował?
Po spadnięciu damy karo grając z ręki waleta pik kontraktu już nie można przegrać. Nie mogłem się jednak oprzeć pokusie zagrania na popartyjną nadróbkę. Wyszedłem ♠ 3-ką licząc, że Piost zagra prawidłowo i przepuści pierwszą lewę. Nie zawiodłem się na nim. Przecież nie mógł mnie podejrzewać, że zaryzykuję grę dla nadróbki. Widząc jedyną możliwość wpadki w walecie pik u partnera musiał przepuścić. Przecież gdybym miał ♠ Axx również wyszedłbym blotką. Wówczas zabicie pierwszej lewy figurą wypuściłoby kontrakt, bo na asa spadłby walet i czwarte pika na stole wzięłoby siódmą lewę. Po wzięciu lewy pikowej na stole, wyszedłem waletem i blotką karo, po czym Piost musiał jeszcze dać mi dwie lewy pikowe.
Niebezpieczeństwo wyjścia w blotkę pik polegało na tym, że gdyby W wskoczył figurą pik i zagrał blotkę w tym kolorze musiałbym leżeć, bo nie miałbym dojścia do stołu ”
Dalej Andrzej dokonał krótkiej samocharakterystyki:
„Zdaję sobie sprawę, że zbytnia śmiałość jest moim grzechem głównym. Liczę zawsze, że przeciwnicy zagrają prawidłowo. Jeżeli się pomylą w rachubach – nieszczęście gotowe.
Tym razem przeciwnicy zawistowali poprawnie. Toteż po włożeniu kart do pudełka, nawet nie powiedzieli sobie słowa. Jednak sposób ich gry w następnych rozdaniach mówił, że „niebezpieczna nadróbka” nie pozostała bez echa.”
Inne rozdanie w wykonaniu Andrzeja z jego ówczesnym partnerem Kuklewiczem opisał holenderski dziennikarz polskiego pochodzenia – Herman Filarski. Było to na tych samych Mistrzostwach Europy w meczu przeciwko Islandii. Oto relacja piszącego z ogromną swadą dziennikarza:
„jeżeli pasjonujecie się pierwszymi wyjściami macie poniżej piękny problem z meczu Islandia – Polska. Licytacja potoczyła się następująco:
W |
N |
E |
S |
nazwisko |
Kuklewicz |
nazwisko |
Wilkosz |
|
1♠ |
Pas |
2♣ |
Pas |
2 ♥ |
Pas |
3♦ |
Pas |
4♠ |
Pas |
5 ♠ |
Pas |
6♠ |
Pas |
Pas |
pas |
|
|
|
Siedzicie na pozycji E macie zdecydować się na pierwszy wist posiadając następującą rękę:
♠ D1097
♥ W1098
♦ W65
♣ K3
Z pewnością bylibyście zdania, że pierwsze wyjście nie jest istotne, gdyż Kuklewicz powinien mieć waleta pik i nie uniknie oddania dwóch lew pikowych. Będziecie jednak mieli rację tylko w połowie. Kuklewicz rzeczywiście miał w pikach AKW.
Ale lepiej spójrzcie na pełne rozdanie:
|
♠ AKW852 ♥ A765 ♦ 4 ♣ W6 |
|
♠ - ♥ KD42 ♦ 109832 ♣ A874 |
|
♠ D1097 ♥ W1098 ♦ W65 ♣ K5 |
|
♠ 643 ♥ 3 ♦ AKD7 ♣ D10952 |
|
E wybrał bezpieczne wyjście w waleta kier. Rezultat? Dwanaście lew dla Polaków. N wziął asem kier, przebił kiera, zgrał trzy górne kara, zrzucając swoje przegrywające trefle, przebił trefla ręce, kiera na stole, drugiego trefla w ręce i ostatniego kiera w stole. Kuklewiczowi pozostały w ręce AKW8 w pikach i wystarczyło zagrać trefla ze stołu kładąc 8-kę pik.
Co za kontrakt! Po ataku treflowym nawet czterech pik nie można wygrać, a co jest szczególnie interesujące – oczywiście jako ciekawostka, że Kuklewicz nie wygra szlemika jeżeli E zaatakuje ze swoich „dwóch pewnych lew pikowych”. Jedyną rzeczą, której nie wolno mu było zrobić, to wyjść w czerwoną kartę. Ale o tym powinien wiedzieć, grając przeciwko Polsce.
W drugim pokoju Islandczycy grali bardziej „normalny” kontrakt 5♣ – bez jednej.”
Niedługo po tej lekturze miałem zaszczyt rozegrać dwa rozdania przeciwko Andrzejowi Wilkoszowi. Tym razem jego partnerem był Szopen polskiego brydża – Łukasz Lebioda. Rzecz miała miejsce na Kongresie Trzech Granic w Zgorzelcu w 1967 roku. Pierwszego rozdania nie pamiętam oprócz tego, że partner ocenił iż jest wygrane. Za to drugie zapomnieć się nie dało:
NS po, dealer N
Lebioda Pawłowski Wilkosz Kiełczewski
W N E S
1 ♠ pas 1♠
3♥(!) 3 ♠ pas 4 ♠
4 BA pas 5 ♥ pas
6 ♥ ktr pas pas
pas
♠ A1065
♥ 74
♦ A97
♣ AW83
♠ - N ♠ D8432
♥ AKD10983 W E ♥ W52
♦ KDW1062 S ♦ 8
♣ - ♣ 9762
♠ KW97
♥ 6
♦ 543
♣ KD1054
Myślę, że byliśmy być może jedyną parą, która miała szansę nie skontrować zapowiedzianego przez Lebiodę kontraktu. Ze względu na przebieg licytacji i ze względu na szacunek dla umiejętności przeciwników. Partner zresztą skontrował dopiero po dojrzałym namyśle. Jak mi później wyjaśnił uczynił to z dwóch powodów: po pierwsze uznał, że skoro pierwsze rozdanie wygraliśmy, to w drugim nie będzie odbiegał od sali, która przecież skontruje mając trzy asy na wiście.
Zdążyłem też wpisać Andrzeja na listę swoich partnerów. Przypadł mu numer 308. Zagraliśmy razem w turnieju okolicznościowym z okazji 45-lecia Polskiego Związku Brydża Sportowego w reprezentacji miesięcznika „Brydż”. Andrzej pochwalił mnie za żelazne nerwy i poker face i nie miało to broń Boże żadnego związku z jego grą. Jak zwykle była nieskazitelna…
Żegnaj wielki Graczu… Żegnaj wielki Człowieku…