Polski Związek Brydża Sportowego

PZBS

KRS 0000219753, NIP: 525-16-56-918, Organizacja Pożytku Publicznego

konto PZBS: 07 1240 6175 1111 0000 4577 6692

O zamieszaniu w Chennai na spokojnie

Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy

Mija miesiąc od momentu, gdy zaczęło się zamieszanie związane z udziałem reprezentacji Polski open w drużynowych mistrzostwach świata Bermuda Bowl w Chennai (Indie). Zanim jednak o tym, warto cofnąć się w czasie jeszcze o kilkanaście tygodni.

W sierpniu w Chicago odbywają się doroczne letnie mistrzostwa American Contract Bridge League (ACBL), podczas których rozgrywany jest prestiżowy turniej teamów o Puchar Spingolda. W półfinale Norweg Boye Brogeland gra przeciwko izraelskiej parze Lotan Fisher – Ron Schwartz. Znają się bardzo dobrze. Rok wcześniej – grając w jednym teamie – wygrali ten turniej. Ale w tym roku grają przeciw sobie. W jednym z rozdań zawodnik z Izraela gra końcówkę w starszy kolor. W pewnym momencie pokazuje karty i stwierdza, iż bierze 11 lew. Wszyscy się zgadzają – w kontrolkach pojawia się liczba 650. Mecz kończy się przegraną teamu Norwega jednym impem. Brogeland sprawdza jednak kontrolkę i stwierdza, że we wspomnianym rozdaniu zawodnik z Izraela nie powinien był kończyć rozdania, bo gdy on – Brogeland – w coś tam zagra, to jest tylko swoje. Udaje się do sędziego, by ten poprawił wynik i zarządził dogrywkę. Sędzia stwierdza jednak, że jest już po czasie i odmawia. Norwegowi nie podoba się takie postawienie sprawy.

W sieci pojawiają się rozdania z ubiegłorocznych drużynowych mistrzostw Europy w Chorwacji, które mają rzekomo świadczyć o tym, że para z Izraela oszukiwała. Kilka dni później federacja izraelska podejmuje decyzję o wycofaniu swojej drużyny z Bermuda Bowl. Zachęcony tym sukcesem Boye Brogeland – to on przedstawił argumenty świadczące o oszustwach tej pary – powołuje swój własny „Interpol”, który analizuje rozdania z Chorwacji. Warto tu podkreślić, iż Europejska Liga Brydżowa (EBL) po raz pierwszy – właśnie w ubiegłym roku w Chorwacji – zdecydował się nagrywać mecze przy stole, a więc „Interpol” Brogelanda dysponował sporym materiałem do analizy. Kolejne podejrzenia padają na parę niemiecką. Początkowo w Niemczech powszechne są głosy oburzenia na takie sugestie, ale nagle para niemiecka przyznaje się do oszukiwania – Niemcy wycofują swój team z Bermuda Bowl. Kolejne zarzuty padają wobec pary Włochów, którzy w Chorwacji grali w reprezentacji Monako. I również drużyna z Monako wycofuje swój team z Bermuda Bowl.

25 września około godz. 22 dotarł do mnie e-mail od prezydenta światowej federacji Gianarrigo Rony, który napisał, iż otrzymał informację od Boye Brogelanda z materiałem mającym świadczyć o oszukiwaniu przez polską parę. Ten e-mail rozesłałem do członków Prezydium PZBS.

26 września (sobota) cały dzień byłem w podróży. Dopiero na lotnisku w Chennai szef naszej ekipy Sławek Latała poinformował mnie o decyzji WBF Credential Committee (komisja federacji światowej) o wycofaniu zaproszenia dla pary Cezary Balicki – Adam Żmudziński oraz o możliwości dokooptowania do składu nowej pary.

Do hotelu dotarłem ok. godziny 1 w nocy (czyli na dziewięć godzin przed rozpoczęciem DMŚ), gdzie już czekali na mnie zawodnicy i obecni na miejscu członkowie ZG. Nasi reprezentanci bynajmniej nie byli przekonani o winie pary Balicki – Żmudziński. Uważali też, iż oni sami mają pełne prawo grać i deklarowali, że grać chcą. Decyzja ta została w pełni poparta przez obecnych na miejscu – w tym dniu –członków ZG. Na wniosek kapitana Piotra Walczaka powołałem do składu trzecią parę (Piotr Gawryś – Michał Klukowski) i przystąpiliśmy do mistrzostw.

Decyzja o pozostaniu polskiej drużyny w turnieju Bermuda Bowl wywołała wiele kontrowersyjnych reakcji. Zdecydowana większość zabierających głos w internecie uważała, że skoro inne federacje się wycofały, to powinna tak uczynić i Polska. Nie chcę wypowiadać się na temat decyzji innych federacji (być może miały one zresztą także i inne powody), ale nikt z nas nie widział powodu, aby wycofywać reprezentację open z Bermuda Bowl z powodu postawienia zarzutów przez prywatną osobę. (Warto tu podkreślić, iż pierwszy zestaw rozdań, ten z piątku, które rzekomo miały świadczyć o winie naszej pary został szybko określony przez ekspertów jako mało przekonywujący).

Zarówno federacja światowa (WBF), jak i europejska (EBL) ma pełne prawo zaprosić lub nie zaprosić kogo uważa za stosowne – bez podania przyczyny. Wobec pary Balicki – Żmudziński żadna sportowa organizacja (WBF/EBL/ACBL) nie podjęła żadnych kroków prawnych. Nie wszczęto żadnego formalnego postępowania. Podkreślił to wyraźnie prezydent EBL Yves Aubry na swojej konferencji prasowej 29 września. Nie mogę zrozumieć, dlaczego tyle osób z góry przyjęło za pewnik, iż nasza para oszukiwała w Opatii. Czy jak Brogeland wskazuje kogoś palcem, to automatyczne ma to oznaczać prawomocny wyrok? Po drugie: działacze WBF i EBL nawet nie sugerowali, aby Polska miała się wycofać. Co więcej, Credential Committee zezwolił na zaproszenie do gry trzeciej pary. Jakie więc należałoby później przedstawić uzasadnienie – np. ministerstwu czy sponsorom – gdybyśmy podjęli decyzję o wycofaniu drużyny? Przecież ewentualne zarzuty dotyczyły konkretnych zawodników, a nie związku. Nie chcę przesądzać o ewentualnej winie naszej pary (to nie moje zadanie), ale co by było, gdyby okazało się, że nasza para nie oszukiwała. I wtedy dopiero by się zaczęło. Dlaczego wycofano drużynę?!

Osoby piszące na forach internetowych nie ponoszą praktycznie żadnej odpowiedzialności za swoje słowa. Gdy swoje opinie wyraża osoba mająca słabe pojęcie o brydżu – można tylko wzruszyć ramionami. Widziałem jednak wpis w sieci, jaki w niedzielę 27 września zamieścił Eric Kokish. Napisał on, iż polska federacja o wszystkim wcześniej wiedziała, czego dowodem jest obecność w Chennai rezerwowej pary Gawryś/Kowalski. Eric Kokish nie jest osobą nieznaną. Działa w brydżu od kilkudziesięciu lat i jest zaangażowany w działalność komisji systemowej WBF. A co najważniejsze – był na miejscu w Chennai i łatwo mógł wszystko sprawdzić. Kilka dni później zapytałem Erica, dlaczego podał nieprawdziwą informację o obecności naszej pary już w niedzielę. (pomijam już fakt, że nawet nie sprawdził, kto jest drugim zawodnikiem w parze). Odpowiedział, iż był przekonany, że widział Gawrysia w hotelu. Zapytałem więc, kiedy napisze stosowne sprostowanie i przeprosi zawodników? Odpowiedział, iż nie będzie przepraszać, gdyż nie ma sobie nic do zarzucenia.

Jednak najbardziej smutnym, by nie rzec: żenującym, faktem była petycja kilku kapitanów ekip, którzy domagali się od WBF, aby polska reprezentacja grała w Bermuda Bowl tylko w dwie pary. Argument był taki, iż skoro zaczęli grać w dwie pary, to mają tak grać do końca. Czyli – według speców od petycji – gdy zawodnik się rozchoruje i nie będzie mógł grać przez trzy dni, to już musi pauzować do końca turnieju? Bez komentarza.

Z drugiej strony – nasza decyzja spotkała się z uznaniem wielu osób. Podkreślano, iż słusznie nie ulegliśmy presji czy wręcz szantażowi. Nasze spokojnie i wyważone podejście do całej sprawy spotkały się z pełną aprobatą działaczy WBF, praktycznie ze wszystkich stref.

Korzystając z okazji, chciałbym serdecznie podziękować naszym reprezentantom (Krzysztof Jassem – Marcin Mazurkiewicz i Jacek Kalita – Michał Nowosadzki), którzy zdecydowali się grać dalej. Na pewno był to trudny moment w ich brydżowych karierach. W pierwszych dniach byli wręcz „grilowani”, by wycofali się z mistrzostw. Specjalne podziękowanie składam parze Piotr Gawryś – Michał Klukowski. Zwłaszcza Piotrowi, któremu dwa tygodnie wcześniej urodziła się córeczka (gratulacje!). Po 20-godzinnej podróży nasi zawodnicy zameldowali się w hotelu w środę o godz. 16, by godzinę później grać już w – wygranym wysoko przez naszą drużynę – meczu przeciw Brazylii. Przyjazd trzeciej pary znacznie podbudował morale naszej drużyny, która od tego momentu zaczęła rządzić na boisku.

Sławek Latała bardzo sprawnie zorganizował przyjazd naszej trzeciej pary. Dużą pomoc i wsparcie oferowali też obecni na miejscu koledzy: Stanisław Gołębiowski, Andrzej Biernacki, Mirek Cichocki i Piotr Walczak oraz nasi reprezentanci z pozostałych dwóch teamów. Wszystkim, którzy wspierali naszych reprezentantów open w tych trudnych momentach, serdecznie dziękuję.

Oczywiście mam świadomość, że daleko jeszcze do zakończenia całej tej przykrej sprawy. Padły zarzuty pod adresem jednej z najlepszych par w historii naszego związku i chcemy, aby ta sprawa została dogłębnie wyjaśniona.

Warto jednak zwrócić uwagę na skomplikowaną sytuację prawną. EBL i ACBL nie są członkami WBF (są nimi narodowe federacje). Nie bez przyczyny piszę tu o amerykańskiej federacji ACBL, gdyż wszyscy podejrzewani zawodnicy są również członkami ACBL. To oznacza, że teoretycznie np. w sprawie włoskiej pary mogłyby się toczyć aż cztery postępowania (federacje włoska, francuska, EBL i ACBL). Co będzie, gdy decyzje będą różne? Nie ma systemu, który wymuszałby przestrzeganie decyzji pomiędzy strefami. Na wniosek federacji Austrii EBL zawiesił jedną zawodniczkę z tego kraju. Nie zagrała w otwartych mistrzostwach Europy w Tromsoe, ale dwa miesiące później bez problemu grała już w mistrzostwach ACBL w Chicago. A jeśli ACBL i EBL podejmą różne decyzje, to którą ma zaakceptować WBF? Czy para, która została skazana przez jednych, a uniewinniona przez drugich, może grać w zawodach organizowanych przez WBF?

Zarzuty wobec czterech par pochodzą z ubiegłorocznych DME w Chorwacji. Ciężar ich wyjaśnienia spada na organizatora. Prezydent EBL powołał 13 września specjalną komisję, która analizuje otrzymany materiał. Trzyosobowa komisja powołała panel ekspertów, którzy mają ocenić otrzymany materiał. Wyniki prac komisji powinniśmy poznać podczas obrad Komitetu Wykonawczego EBL w listopadzie w Anglii. Wtedy też KW EBL zdecyduje, czy i wobec jakich par zostanie wszczęte oficjalne postępowanie. Jeśli zostanie ono wszczęte wobec naszej pary, to ZG podejmie stosowne kroki przewidziane naszymi regulacjami.

Pojawiły się głosy, aby także PZBS powołał własną komisję, by podkreślić, że coś robi w tej sprawie. Moim zdaniem takie podejście byłoby jednak raczej udawaniem niż autentycznym działaniem. Przede wszystkim nie ma szans, aby w Polsce znaleźć trzech czy pięciu wysokiej klasy zawodników, którzy byliby w pełni obiektywni przy rozpatrywaniu zarzutów wobec pary Balicki – Żmudziński. Tak się składa, że na przestrzeni 30 lat ta para „dorobiła się” wokół siebie albo przyjaciół albo osób – delikatnie to określając – mało im życzliwych. Wśród naszych reprezentantów trudno byłoby znaleźć osoby bezstronne wobec tego duetu. Po drugie, decyzja naszej komisji nie miałaby żadnego znaczenia. Jako członek EBL będziemy i tak musieli zaakceptować i wykonać decyzję stosownego gremium federacji europejskiej. O wiele lepiej zatem współpracować z EBL. Poza tym jeśli eksperci EBL będą mieli wątpliwości, to najpierw poproszą o ich wyjaśnienie samych zainteresowanych.

Jeśli jakakolwiek para zostanie oczyszczona z zarzutów, to stawiający te zarzuty będą musieli mocno trzymać się za kieszeń. W takich sprawach odszkodowania mogą być wysokie. Jeśli Komitet Wykonawczy EBL uzna winę naszej pary, to oczywiście będzie miał do dyspozycji różne sankcje. Większość dotyczy samych zawodników, ale EBL może też podjąć decyzję o dyskwalifikacji i pozbawieniu nas czwartego miejsca w DME w Opatii. Tym samym nie mielibyśmy legitymacji do wzięcia udziału w Bermuda Bowl w Chennai. Ale WBF Credential Committee był w pełni świadom możliwych konsekwencji (szefem WBF CC jest prezydent EBL) i mimo wszystko podtrzymał zaproszenie dla polskiej drużyny, zezwalając na zaproszenie nowej, trzeciej pary. Gdyby teraz – w wypadku czarnego scenariusza z Opatii – WBF próbował pozbawić naszych zawodników złotych medali Bermuda Bowl, mielibyśmy poważny konflikt prawny z WBF.

Ale bez względu na to jakie decyzje podejmie EBL, PZBS będzie działał w oparciu o przepisy prawa i odpowiednie regulaminy, a ostateczne decyzje będą podejmowały władze statutowe PZBS, a nie zagraniczni brydżyści.

Oszukiwanie w brydżu to nie jest nowy temat. Najbardziej znana historia to oszukiwanie przez brytyjską parę Reese – Schapiro. Zostali oni skazani przez brytyjską federację, ale uniewinnieni w sądzie cywilnym. W przeszłości sprawy załatwiano delikatnie. Odpowiednia osoba zapraszała podejrzewaną parę na rozmowę i proponowała, aby zawodnicy przestali grać ze sobą. Najczęściej skutkowało.

Młodszym Koleżankom i Kolegom mogę przypomnieć, iż nasz związek również miał swojego „Boye”. W 1991 r. podczas Bermuda Bowl w Japonii, niegrający kapitan naszej reprezentacji Bolesław Ostrowski oskarżył brazylijską parę – i to też publicznie, co wtedy, w dobie przedinternetowej, oznaczało hotel w Jokohamie – o oszukiwanie. Nasz kapitan przedstawił konkretne rozdania, w których (rzekomo) pokazał stosowany przez Brazylijczyków kod. Taka publiczna forma przedstawienia zarzutów została wówczas oceniona jako haniebna i nie do zaakceptowania. Zmarły niedawno Ernesto d’Orsi, który w 1991 r. był prezydentem WBF, opowiadał mi, pod jaką był presją działaczy i dziennikarzy, aby za ten – w ich mniemaniu haniebny – czyn polskiego kapitana zdyskwalifikować reprezentację Polski i wykluczyć z dalszego udziału w Bermuda Bowl. Prezydent d’Orsi obronił się jednym argumentem, iż jako Brazylijczyk miałby oczywisty problem ze zdyskwalifikowaniem polskiej drużyny w meczu przeciwko Brazylii.

Czy gdyby 24 lata temu dziennikarze brydżowi przyznali tytuł Osobistości Roku Bolesławowi Ostrowskiemu (tak ja przyznali go teraz Boye Brogelandowi), czy dzisiejszy brydż byłby inny?

Radosław Kiełbasiński

Prezes PZBS