WBG Buenos Aires - relacja 4
Hola!!
Pierwsza runda fazy pucharowej 16. World Bridge Games za nami.
Niestety jak to w sporcie, ktoś musi wygrać, a ktoś inny musi przegrać – wszyscy naraz wygrać nie mogą. Tak też stało się w meczach 1/8 finału, w których brały udział reprezentacje Polski.
Zacznijmy od tych, do których los się nie uśmiechnął. Reprezentacja kobiet mierzyła się ze znacznie niżej notowanym rywalem – teamem z Hong Kongu. Pierwsza część meczu złożonego z 4 segmentów zgodnie z oczekiwaniami dla nas, ale niestety w składce numer dwa przeciwniczki grają celnie i dobrze, a my z celnością nie trafiamy nic – w efekcie porażka z 57 impów. Po krótkiej przerwie i korekcie składu wracamy do gry, i w ciągu 15 rozdań odrabiamy większość strat. Przed ostatnią składką przegrywamy już tylko 2 impami, i mamy nadzieję że przeciwniczki będą podłamane stratą tak znacznego prowadzenia. Niestety ostatnie 15 rozdań nie obfituje w nadzwyczaj obrotowe rozdania, i finalnie z deficytu dwóch impów udaje się odrobić tylko połowę. Przegrywamy zatem pojedynczym impem (!!!) – tak małej różnicy nie ma oczywiście w żadnym z innych meczy fazy pucharowej. Na pociesznie pozostaje fakt, że gdyby w brydżu liczyły się zwycięstwa w poszczególnych segmentach, a nie suma zdobytych impów to gładko wygralibyśmy 3-1. W imieniu swoim jako kapitana tej reprezentacji pragnę oficjalnie podziękować dziewczynom za znakomitą grę i za nienaganną sportową postawę podczas tej imprezy. Trzymajcie za nas kciuki podczas rozpoczynających się dzisiaj Transnational Open Teams – na pewno nie powiedzieliśmy jeszcze w Argentynie ostatniego słowa.
W meczu seniorów nasi starsi Panowie grali na Kanadyjczyków, w składzie których występuje Pan o znajomo brzmiącym nazwisku: Klimowicz Piotr. Podobnie jak team kobiecy, seniorzy słabo zaczynają dwa pierwsze segmenty i muszą potem odrabiać straty. Finalnie pogoń się nie udaje, przegrywamy jedenastoma impami, i od jutra jako Polish Seniors Panowie zaczynają grę w turnieju Transnational.
Po tych smutnych informacjach, przejdźmy do newsów pozytywnych. Team open grał przeciwko Irlandii – mecz był wyjątkowo wyrównany i stał na bardzo wysokim poziomie, o czym może świadczyć najniższy wynik w impach osiągnięty przez obie drużyny. Emocje, podobnie jak u kobiet i seniorów, były do ostatniego rozdania. Tym razem nasze było na wierzchu, i wynik 83-80 daje awans do ćwierćfinału. Tam na naszych Panów czeka reprezentacja Chin – to już przeciwnik bardzo poważnego kalibru, chociaż o wygraną w meczu 1/8 z Rumunią musieli Chińczycy walczyć aż do ostatniej składki. Trzymamy oczywiście kciuki za kolejne zwycięstwo, a dla przypomnienia – ćwierćfinał to sześć szesnastorozdaniowych segmentów, grany przez dwa najbliższe dni.
Team mixt, który podobnie jak team kobiet, wygrał rundę eliminacyjną grał na reprezentację Nowej Zelandii. Dominacja naszych par mieszanych była pełna i niekwestionowana od samego początku. Po trzech segmentach różnica wyniku wynosiła 94 impy, i rywale poprosili naszych reprezentantów o litość i nie granie składki numer cztery. W ćwierćfinale rywalami będą Norwedzy – team numer dziewięć po eliminacjach i zwycięzca pierwszego meczu pucharowego przeciwko Danii. Oczywiście kibicujemy gorąco naszym mikstom i liczymy, że będą nam dostarczać równie pozytywnych emocji do samego końca Olimpiady.
Na zakończenie tej relacji wróćmy do opisywanego wczoraj rozdania, gdzie Ola Jarosz z kartą: W, -, AKW10xxxx, AKxx skoczyła po otwarciu przeciwnika 1 kier bezpośrednio w szlemika karowego.
Tę samą kartę w meczu seniorów przeciwko drużynie gospodarzy (tak, tak – tej z panem ex-prezydentem) los przydzielił pewnemu starszemu dżentelmenowi z teamu USA. Zgadnijcie jaką zapowiedź w tej samej pozycji w jakiej była Ola zrobił Mahmood Zia – bo to o nim mowa w tej opowieści.
Nie wysilajcie się, bo nie zgadniecie – otóż Zia, obejrzawszy najpierw dokładnie posiadany przydział spasował (!!!). Brak kart w kolorach starszych oznaczał że licytacja raczej nie skończy się 1 kier – pas – pas -pas, więc będzie miał okazję jeszcze coś powiedzieć. I rzeczywiście po lewej padło blokujące 3 kier, które dobiegło z pasami do bohatera naszej opowieści. Teraz już żarty się skończyły i pan Zia zameldował 4 BA, wywołując oczywiście młodsze kolory. Partner wybrał ze zrozumiałych powodów trefle – kar raczej nie mógł mieć za dużo, a Zia zakończył opis ręki odzywką 6 karo. Zerknijmy na kartę jaką miał jego partner Michael Rosenberg: A106, 8543, 82, DW93. W świetle przyznajmy genialnej licytacji Zii, karta Rosenberga jest wymarzona do zalicytowania szlema – najlepiej chyba w trefle. As pik zabezpiecza szybkie oddanie lew w tym kolorze, w kierach renons jest wskazany licytacją przeciwników, a DW trefl zamyka ten kolor jeżeli Zia ma AK. Rozdanie zostało opisane w biuletynie Olimpiady z wyraźnym żalem redaktora Marka Hortona – gdyby Michael Rosenberg dołożył szlema, to licytacja Amerykanów była by murowanym kandydatem do nagrody licytacji wszechczasów. A tak pozostanie „tylko” kolejnym błyskiem brydżowego geniuszu Mahmooda Zii.
Adios!!!
https://www.pzbs.pl/nowosci/8733-wbg-buenos-aires-relacja-4#sigFreeId2ba4d1d249